– Merkel nie może wymusić na europosłach głosowania w określony sposób, a nawet gdyby była w stanie to zrobić, byłoby to nadal za mało, by zagwarantować, że tym razem kandydatura Beaty Szydło przejdzie. Taka rozmowa nie miałaby sensu – w ten sposób Leszek Miller, europoseł i były premier, komentuje słowa Jarosława Kaczyńskiego, jakoby kanclerz Merkel miała przepraszać premiera Morawieckiego za kolejną porażkę Beaty Szydło w PE.
Zdaniem Millera rozmowa telefoniczna mogła się odbyć, ale dotyczyła zapewne zupełnie innej kwestii.
- PiS ma ugruntowaną opinię ugrupowania eurosceptycznego, które nie przestrzega wartości. Dlatego wśród posłów jest duża niechęć do popierania kandydatów PiS. Nie znaczy to oczywiście, że są otoczeni kordonem sanitarnym, bo dostali stanowiska wiceprzewodniczących komisji, ale to komisje mniej znaczące.
PiS-owi trudno będzie zmienić swój wizerunek, dlatego uważam, że wybór Beaty Szydło na stanowisko komisarza unijnego byłby jeszcze mniej prawdopodobny niż powiedzenie jej przewodnictwa w komisji zatrudnienia i spraw socjalnych. Nie pomagają też takie ostentacyjne zachowania posłów PiS jak chowanie małej flagi unijnej przez Beatę Szydło lub niewstawanie podczas hymnu UE. PiS ma renomę partii, która chętnie działałaby na rozbicie UE - mówi polityk SLD.